W niedzielę, mimo kilku stopni i pustych ulic jakość powietrza w Warszawie była fatalna. Normy WHO dotyczące jakości powietrza zostały przekroczone wielokrotnie. W centrum Warszawy skażenie pyłami PM10 wyniosło 372 proc. dopuszczalnej normy, a pyłów PM2,5 540 proc. normy.
Mnożą się pytania o jakość powietrza oraz smog skoro praktycznie nie ma ruchu samochodowego, a temperatura jest dodatnia. Jak przekonują działacze Warszawskiego Alarmu Smogowego, winę za złą jakoś powietrza ponosi „unos wtórny”, palenie w kominkach oraz suchy wyż, oraz słaby wiatr. Podobne zdanie podziela rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka.
Dyrektor-Koordynator ds. Zrównoważonego Rozwoju i Zieleni Justyna Glusman w twitterowym wpisie wskazała, że przyczyna nie leży po stronie warszawiaków.
"Wysokie poziomy zanieczyszczeń powietrza dziś w całej Polsce, w dużej mierze na skutek przepływu mas powietrza i pyłów nad Europą – znad Morza Kaspijskiego i Karakorum przez Bałkany, Europę Centralną aż do Zachodniej”. Jednocześnie apeluje o niepalenie w kominkach i pozostanie w domu"
– napisała Justyna Glusman.
Inną teorię na temat złej jakości powietrza w Warszawie mają synoptycy z serwisu Info Meteo Warszawa. Ich zdaniem smog w Warszawie to wina pożarów u naszych wschodnich sąsiadów.
"Warszawa jest położona na nizinie środkowomazowieckiej w kotlinie warszawskiej. I to właśnie położenie Warszawy w kotlinie jest nie bez znaczenia przy słabym wietrze i inwersji podczas wyżowej aury, gdzie zanieczyszczenia mogą się kumulować. Naszym zdaniem głównym czynnikiem pozostają pożary zarówno te u naszych sąsiadów, jak i te wynikające z wypalania traw u nas. Na wiosnę "w palnik" daje też wielu działkowców"
– twierdzą synoptycy.
tvp.info/haloursynów.pl/Oli/Fot.Wikimedia.org Radek Kołakowski/ CC BY 2.0